środa, 13 marca 2013

13.


*Perspektywa Danielle* MUSIC ON
Lekarze właśnie wnieśli na noszach Amy do karetki. Dlaczego tak młoda dziewczyna chciała sobie odebrać życie? Przecież ona ma dopiero 16 lat! Całe życie przed nią.
- Wy to One Direction, prawda? – spytał podekscytowany lekarz, który akurat był kierowcą karetki – Moja córka was uwielbia, i chyba nigdy nie wybaczyłaby mi, że straciłem okazję zrobienia sobie zdjęcia z jej idolami i nie wziąłem od nich autografów. To moglibyście mi się podpisać, no nie wiem. Gdziekolwiek. – wyszczerzył się, szukając długopisu, markera, czy jakiejkolwiek rzeczy do pisania. Jest, znalazł.
- Pan chyba sobie żartuje prawda? – spytał rozwścieczony Louis – Ona tu umiera, a pan jakieś scenki odwala, że chce pan autograf.
- I tak umrze. – odpowiedział zrezygnowany – Prędzej czy później, co to za różnica. Nie widzicie? Ona ma jeszcze niedowagę, przecież to gołym okiem widać. Tyle jej krwi już ubyło… Może gdzieś indziej na nią czekają? Może będzie jej lepiej… - patrzyłam na niego z niedowierzaniem, jak lekarz może powiedzieć, że i tak umrze?
- Jedźmy już. – odpowiedział drugi – Proszę jak najszybciej wsiąść za kierownicą i jechać, ona naprawdę może zaraz umrzeć. Proszę aby państwo dojechali swoim samochodem. – zwrócił się tym razem do nas
- Mogę z nią jechać? – wyrwał się Niall
- Oczywiście, proszę wsiadać, ale proszę również streszczać. Chcę wam przypomnieć, że ona tu umiera… – odpowiedział mu lekarz
- Ja pojadę, to moja dziewczyna. – powiedział z cwanym głosem Louis, najbardziej miał na celu zdenerwowanie – już nerwowego – Nialla.
W końcu wyszło na to, że zamiast Nialla pojechał Loui. Chłopak niestety musiał ustąpić mu miejsca, bo przecież Amy była jego dziewczyną.
- Chodź, Niall. Pojedziesz z nami. – powiedziałam do blondyna, w międzyczasie wsiadając do czarnego Vana, którego właścicielem był Liam, kierował zresztą też on…
Po około 20 minutach byliśmy na miejscu, karetka przyjechała szybciej, z racji tego, że to karetka i może przejeżdżać na czerwonym świetle, bądź wymijać inne samochody…
Weszliśmy do budynku i podeszliśmy do pierwszej idące pielęgniarki. Korytarz był w odcieniach błękitu, zaś po bokach rozciągał się pas siwej tapety. Podłoga wyłożona była jasnymi płytkami, więc jak ja i Perrie szłyśmy stukałyśmy obcasami.
- W jakiej Sali możemy znaleźć Amy Nowicką? – Zapytał się Zayn
- To ta dziewczynka z pociętymi rękami i nogami? – zapytała już dosyć starsza pani my tylko pokiwaliśmy głowami na znak „tak”. Kobieta wyglądała jakby miała już około 60 lat. Siwe włosy - zawiązane w koka, biały fartuch, tego samego koloru buty, a w rękach trzymała jakiś dziennik – Lekarze jeszcze próbują tamować jej krew. Biedna dziewczyna, naprawdę.
- Dziękujemy. – powiedzieliśmy równo, a akurat zobaczyliśmy jadące – dzięki pchającym je lekarzom – łóżko, na którym znajdowała się nieprzytomna dziewczyna. „Jezu.” – pomyślałam. Obok niej szedł załamany Louis, ciągle trzymając ją jedną ręką, za jej rękę. Drugą wycierał łzy płynące po policzku…
                Niall stał jak sparaliżowany, wcześniej się wyrywał, a teraz nie mógł się nawet ruszyć.
- Chodźcie idziemy do niej. – podniosłam delikatnie kąciki ust do góry, aby chociaż trochę poprawić im humory. Niall zaczął delikatnie kręcić głową na znak, że się nie zgadza. – Chodźcie idziemy do niej. – powiedziałam raz jeszcze i zaczęłam iść w stronę sali numer 183. Bałam się, cholernie się bałam. Niby jestem taka opanowana, ale jeśli wiem, że ktoś na kim mi zaczyna zależeć, może umrzeć, zaczynałam być przerażająco nerwowa. A co dopiero musi czuć reszta? Co czują Niall i Louis?
                Weszliśmy do sali, a obok łóżka siedział – z już czerwonymi oczami od płaczu – Loui. Podeszliśmy bliżej niego i przytuliliśmy go, powiedzieliśmy też aby się nie przejmował, bo przecież to na sto procent nie jego wina, i jeśli będzie coś z nią nie tak to tu są lekarze i w każdej chwili mogą jej pomóc.
- Wiecie, że musimy zawiadomić jej rodziców? – zaczął Liam
- Wiemy. Ale czy ktoś z was ma w ogóle numer do jej rodziców? – zapytał Zayn
- Ja mam. – odezwał się Louis. „Nareszcie” – pomyślałam
Louis zaczął szukać w swojej komórce numer, a w końcu jak już znalazł, dał ją Liamowi.
*ROZMOWA Z  MAMĄ AMY:
- Dzień dobry. – przywitał się Liam – Rozumie pani co mówię, prawda?
- Weź na głośnik. – przerwał mu Harry
- Tak rozumiem. – zaśmiała się kobieta w słuchawce – Coś się stało, że dzwonicie?
- Nie. To znaczy tak, bo pani córka leży właśnie nieprzytomna w szpitalu, i mogła umrzeć. Nadal może. Najlepiej by było gdyby państwo przyjechali… - kobieta rozpłakała się
- W jakim szpitalu ona teraz jest? – ledwo mogliśmy ją zrozumieć, ale wiem co teraz czuje.
Liam podał dla mamy Amy wszystkie informacje i rozłączył się.*
- Gdzie Niall? – zapytała Emma, no tak nie było z nami Nialla
- Nie wiem, przecież z nami był… - powiedziałam
- Chodź ze mną, zobaczymy gdzie jest. – Emma pociągnęła mnie za rękę i poszłyśmy.
                Przeszłyśmy korytarz, Nialla brak. Następnie inne piętra, ale na żadnym go nie było.
- Może jest na dworze? Przy wejściu? – zapytałam. Dziewczyna kiwnęła na znak, że się zgadza – Wiem, że może nie powinnam się pytać, ale co powiedziałaś dla Amy? Wiem to, że Niall mówi, że ją kocha, a ona o tym nie wiedziała, ale jeśli możesz przedstaw mi całą to sytuację, o jak to się zaczęło…
- Jeśli chcesz wiedzieć, gdzie Niall i ona się spotkali pierwszy raz, sama go o to zapytaj. Ja mogę powiedzieć Ci jedynie to, o czym rozmawiałyśmy w kuchni jak wyszłaś…
- Ok. – przytaknęłam, chociaż trochę chciałam być wtajemniczona. W końcu Em to jedna z lepszych przyjaciół chłopaka… Tak szczerze, to wydaje mi się, że Niall powinien odkochać się w Amy, a zająć się Emmą. Oni tak słodko razem wyglądają. Pasują do siebie…
*Perspektywa Emmy* [specjalnie dla Isiia ;)]
„              Siedziałyśmy z dziewczynami w kuchni i przygotowywałyśmy obiad. Dzisiaj miała być lazania. Dan na chwilę wyszła zostawiając mnie i Amy same. Śmiałyśmy się i wygłupiałyśmy przy robieniu jedzenia. Na chwilę spoważniałam i chciałam dowiedzieć się kilku rzeczy, a mianowicie:
- Cieszysz się, że jesteś z Louisem? – zapytałam ni stąd, ni zowąd
- No wiesz oczywiście, że tak. Dlaczego miałabym z nim być gdybym Go nie kochała? – odpowiedziała, lekko zdziwiona
- Nie będę owijać w bawełnę, więc od razu Ci powiem. Niall Cię kocha, ale wstydzi Ci się to powiedzieć. Dzisiaj rano chciał Ci to powiedzieć, ale nie odważył się. – tak, w końcu to z siebie wydusiłam. Mam nadzieję, ze Niall się nie zezłości. Przecież ja mu tylko pomogłam, może Amy teraz oprzytomnieje…
- Ale…
- Nie żadne „ale” tylko idź i z Nim pogadaj. – powiedziałam popychając ją w stronę wyjścia z kuchni.” – opowiedziałam wszystko dla Dan, gdy nagle przed nami pojawił się Niall z papierosem w ustach i łzami na policzkach…
- Co ty robisz? – starałam się być spokojna
- Rozumiesz? To wszystko nasza wina. Moja. Ona chciała się zabić przez nas. Przez prawdę. Po co jej to wszystko mówiłaś? Gdybym chciał to sam bym jej to powiedział… Ty chyba naprawdę nic nie rozumiesz. – wściekły uderzył pięściami o ścianę budynku.
- Możemy wejść do środka? No wiecie, trochę mi zimny, w końcu stoimy na dworze, a ja mam na sobie jedynie cienką bluzkę. Najlepiej byłoby gdybyśmy poszli do Amy. Wszyscy – powiedziała, z naciskiem na ostatnie słowo, które kierowała do Nialla
- Jasne. – odpowiedział bez namiętnie
- A z Tobą jeszcze sobie porozmawiam. Jak będziemy sami… - powiedziałam ciszej do Nialla
                Weszliśmy do sali do całej szóstki, ale było ich już tam więcej. Była rozpłakana mama Amy, i jej tato, który podnosił kobietę na duchu
- Dlaczego ona to zrobiła? - zaczęła kobieta - Czy któreś z was wie? Proszę powiedzcie mi, postawcie się w sytuacji mojej i mojego męża. Czy któreś z was, chciałoby, aby wasze dziecko samo okaleczało się, a wy byście nawet nie wiedzieli dlaczego? - wzrokiem przeleciała po każdym z nas
- Ja. – odezwał się Niall, wszyscy momentalnie przenieśli swój wzrok z Amy i jej rodziców na Nialla – To przeze mnie próbowała się zabić. Ja naprawdę nie chciałem, nawet do końca nie wiem, dlaczego to zrobiła… Ale w trakcie naszej rozmowy, ona po prostu wybiegła z pokoju i pobiegła zapewne od razu do domu. Następnie dostałem od niej sms’a, w którym mnie przepraszała za coś. Nie wiem za co, no ale cóż. Również się pożegnała. Oczywiście od razu zareagowałem i pojechałem do niej. Gdy wszedłem do domu, ona leżała już u siebie w sypialni na łóżku i krwawiła. Z ud i z nadgarstków. Była wciąż przytomna, i ciągle do niej mówiłem, aby nie zamykała oczu… Zadzwoniłem po resztę, oraz po karetkę… A dalej pani już chyba wie… - zaczął tłumaczyć się Niall, spuścił głowę w ramach skruchy – Przepraszam – dodał po chwili i wyszedł. Nie chciałam za nim iść, wiedziałam, że chce być teraz sam.
- Dzień dobry, czas wizyt się już skończył. Więc proszę się pożegnać i już iść. -  powiedziała pielęgniarka, która nie wiem skąd się tu wzięła. Ubrana była tak jak ta, którą złapaliśmy na korytarzu wcześniej.
- To która jest już godzina? – zapytałam
- 19.21 – odpowiedział Harry – Zbierajmy się już, jutro ją odwiedzimy…
- Ja z nią zostanę. – odpowiedział Louis
- Nie możesz! – wtrącił Zayn – Przecież nic jej się tu nie stanie, są lekarze. Gdyby coś się stało, na pewno by Cię poinformowali.
- U niej w domu też miało się nic nie stać… - odpowiedział Loui
- Jak chcesz, my idziemy… - Odpowiedziała Dan. Pożegnaliśmy się z chłopakiem, i „tak jakby” z Amy


No to mamy rozdział 13!
A teraz wielkie SORRY, że nie dodałam go od razu jak było 10 komentarzy… No ale wiecie, rozdział musi się napisać ;) A piszę te 10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ bo jak nie napiszę, to nikt nie komentuje chociaż przeczyta :D
Więc poproszę 10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ
Jak zobaczę, że komentujecie sami z siebie, przestanę tak pisać ;)
No i bez bicia przyznam się, że nie jestem zadowolona z rozdziału ;c Wydaje mi się to wszystko takie nijakie xD No ale sami oceńcie. A i anonimki – ujawnijcie się ;D

9 komentarzy:

  1. Bardzo mi sie podoba, jak zwykle :*
    Tylko troszkę krótki :(
    @Blueone1997

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejuu *.* uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz UWIELBIAM ! <3 Twój blog jest niesamowity! Mam nadzieję, że w następnych rozdziale pozytywnie mnie zszokujesz! ;> ściskam i całuję xxx @OfficCaroline

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej, perspektywa Emmy ! I to specjalnie dla mnie ! Jej <3<3 Super.
    Ja bym tego lekarza w karetce chyba zabiła, albo nie wiem co. Ale dupekk !! No i nareszcie Danielle, zauważyła, że Emme i Niall pasują do siebie ; D. Mordka mi się cieszy ; ). Ale zaraz, zaraz, czemu Louis nie zadzwonił do rodziców Amy, tylko Liam miał ? Tu wielce się pluje żeby pojechać z nią karetką, i zrobić na złość, załamanemu blondynowi, a tu z jej rodzicami nie umie pogadać ? No, sory, ale jakoś w tym opowiadaniu nie podoba mi się charakter Lousia. Tak troszkę fałszywy. Moim zdaniem, będzie jakaś afera pomiędzy nimi, i Amy dostrzeże, że się pomyliła, i, że powinna wybrać NIalla, który będzie szczęśliwy z Emmą, i wtedy pojawi się nowy bohater ; D. - ale ja mam zrytą banię ! Masakra. Podsumowując, rozdział super. Czekam co dalej. Jeszcze raz dziękuję za Emmę <3<3 ; **
    Ściskam i zapraszam do siebie,
    Isiia.

    OdpowiedzUsuń
  4. http://across-the-world-with-problems.blogspot.com/ proszę o wejścia. Dzięki :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Widze że sie rozkręcasz i coraz lepiej ci idzie. Zapraszam na mojego bloga:
    adventureshunters.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Dobrze opisujesz perspektywy różnych bohaterów, dzięki czemu blog jest MEGA!
    Trochę króciutki rozdział, ale i tak zajebisty! xD
    Pozdrawiam i życzę weny.
    Kate
    http://toloveoveragain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Mega rozdział <3 Czekam na nexta <3
    @miluskaa11

    OdpowiedzUsuń
  8. A fajne fajne ;p @KochamMalika

    OdpowiedzUsuń