środa, 3 lipca 2013

17.

*Perspektywa Louisa* MUSIC ON
Tygodnie mijały, a nasze relacje w zespole poprawiały się. Z Amy również dobrze się dogadywaliśmy. Jedynie z Pezz nikt nie miał kontaktu od tamtej nocy.
W mediach zaczęło ucichać o zdradzie, chociaż jeszcze w niektórych prasach były artykuły o niej.
Amy dobrze układało się z Niellem – czego mogą chcieć więcej? Tylko ja zacząłem szukać pocieszenia w przypadkowych panienkach…
Aktualnie wszyscy razem siedzieliśmy w jadalni rozmawiając zawzięcie o dzisiejszej imprezie.
- My z Danielle zajmiemy się dekoracją. – pisnęła Amy; szczerząc się do Dan
- Ja załatwię jakieś procenty. – powiedziałem wstając i kierując się w stronę drzwi do wyjścia.
„Załatwię coś jeszcze” – pomyślałem.
Wsiadłem do mojego czarnego SUV’a, i teraz moim kierunkiem stały się obrzeża Londynu…
Zatrzymałem się w ciemnej, opustoszałej dzielnicy miasta szukając wzrokiem zakapturzonej, średniego wzrostu postaci.
Jest.
- Białe czy zielone? – zapytał dyskretnie, gdy już się do siebie zbliżyliśmy
- To co zawsze.
- 70 funtów, po promocji, tylko dzisiaj. – chłopak zaśmiał się gardłowo i wyciągnął dłoń w moim kierunku czekając na zapłatę.
Gdy już ją dostał przeliczył sumę pieniędzy zawiniętych w rulonik, a po tym dał mi to, co chwilę temu zakupiłem.
- Prasa ma się nie dowiedzieć, albo z tobą koniec. – zagroził i odszedł.
- Tak się mną nie interesują. – wywróciłem oczami
Okręciłem się na pięcie udając się do samochodu. Teraz miałem załatwić jakiś alkohol.
Odpaliłem auto ruszając do przodu. Wstąpiłem do pierwszego-lepszego sklepu monopolowego, a po udanych zakupach udałem się do naszej willi.
- Co ty tam tyle robiłeś? – zapytał Niell gdy tylko wszedłem do środka domu.
- Daj spokój. – podałem mu torbę z alkoholem i wyminąłem go.
Wchodząc po szklanych schodach na górę, patrzyłem jak zbiera się coraz więcej gości w domu.
„Zabawę czas zacząć!” – pomyślałem sarkastycznie
Udałem się do mojego pokoju, i przebrałem się szybko.
*
Na korytarzu zobaczyłem osobę, którą szukałem w całym domu.
Podszedłem do niej dość cicho, złapałem za talie ciągle trzymając odwróconą do mnie tyłem  i wyszeptałem zmysłowo do ucha Am.
- Amy, mogę prosić cię a chwilę?
Nie tylko zobaczyłem, ale i poczułem dreszcz, który przeszedł przez całe jej ciało. Dziewczyna szybko odsunęła od siebie moje ręce…
- Ym, jasne. – pokiwała nerwowo głową, wzrokiem szukając Horana.
Odwróciła się w moją stronę i oboje poszliśmy na poddasze, gdyż tam było najciszej i nikt – oprócz nas – tam nie przebywał.
- Nienawidzisz mnie, prawda? – zapytałem po chwili milczenia, gdy już usadowiliśmy się na jakiejś starej kanapie.
- Nie nienawidzę cię, Louis. Po prostu już nic do ciebie nie czuję… Mam teraz Nialla. To jego kocham i nikogo innego. Przepraszam.
Wstała i skierowała się w stronę wyjścia.
- Zawsze czuje się coś do osoby, z którą się wcześniej było. Wiem, że ciągle między nami jest ta, tak zwana „chemia” – rękoma pokazałem cudzysłów w powietrzu – Wiem, że dalej cię interesuję. Może tego nie wiesz, nie chcesz tego pokazać, albo nie chcesz, aby to wyszło na jaw, ale gdzieś w głębi, gdzieś tutaj – rękę położyłem na mojej lewej piersi – ciągle ciągnie cię coś do mnie.
- Nie prawda! Jeśli to, co widzisz i to, co do ciebie mówię ci nie wystarcza, przestań szukać we mnie tego, czego już nie ma! – i wyszła, tak po prostu…
Zresztą.. czego innego mogłem się spodziewać? Zacisnąłem pięści i z całej siły kopnąłem w zdartą z tapety, ścianę.

- I tak znowu będziesz moja, zobaczysz. – powiedziałem, gdy już zostałem sam z moimi emocjami
*
- Lou jest chyba naćpany… - usłyszałem głos Amy
Zaciekawiła mnie ta rozmowa, więc schowałem się za ścianą i podsłuchiwałem dalej
- Dlaczego tak sądzisz? I skąd to wiesz? – odpowiedział Liam
- Nie wiem…


Moje wy kochane czytelniczki! <3 Nawet nie wiecie, jak bardzo Was kocham! Tak strasznie tęskniłam za pisaniem (i za Wami), ale niestety nie miałam pomysłu… ale te wszystkie wasze komentarze dały mi takiego kopa w dupę, że napisałam rozdział. ;D BRAWA DLA WAS!
Jest już ponad 8 tysięcy wejść! Nie wierze, dziękuję. Strasznie dziwnie się czuję, jak wchodzę na bloga i patrzę, że codziennie wejść jest ponad 100, a niekiedy nawet i 200. Jesteście niemożliwe. ;o KOCHAM WAS! KOCHAM WAS! KOCHAM WAS! KOCHAM WAS! KOCHAM WAS! KOCHAM WAS!
+ No i z tej racji nie mogę was oszukiwać – nie wiem, czy dalej pisać opowiadanie. Prawie w ogóle nie mam na nie pomysłu, a jeśli już mam to tylko małe strzępki (tak jak ten rozdział -,-) , a dodawanie rozdziału co 3-4 miesiące jest trochę bezsensowne i nie fair w stosunku do Was..
Zobaczę jeszcze, może napisze jeszcze epilog, albo oddam go komuś.. KTOŚ Z WAS CHĘTNY? ;D
++ Z racji tego, że przybywa mi ciągle więcej nowych czytelniczek możecie od teraz dodawać się do obserwatorów i w zakładce „informowani” podawać swoje TT, blogi czy co tam chcecie.. :)