wtorek, 26 lutego 2013

11.

*Perspektywa Emmy* MUSIC ON
Wow, to dosyć dziwne, że Amy i Lou razem.. Ale cóż, serce nie sługa, a między nimi iskrzyło coś od początku. Ciekawe jak Niall się trzyma? Dlaczego wspomniałam o Niall'u jak mówię o związku Louis'a i Amy? Ponieważ, Niall czuje coś do niej. Czy jest to miłość? Tego nie wiem, ale wiem, że boli go to, że to nie On może przytulać, całować, dotykać i spędzać każdą wolną chwile z Am, tylko ktoś inny. Ktoś, kto Go wyprzedził. Ten ktoś jest Jego przyjacielem. Nie widziałam się dzisiaj z Niall'em, ale zapewne przyjdzie do mnie i się wyżali. Może wypłacze. Zawsze tak robił jak miał doła, nawet nie tylko doła. Przychodził do mnie pogadać. Byliśmy przyjaciółmi. Nie powiedziałabym, że najlepszymi, ale dobrymi. Jednymi z lepszych. Może kiedyś będziemy najlepszymi? Mogłam mu powiedzieć większość rzeczy, tak jak On mi. Dlatego tak mnie bolało, jak widziałam jak on cierpi przez dwójkę osób. Dwójkę swoich przyjaciół. Skąd to wiem? Że cierpi, że obwinia siebie, że nie zrobił pierwszego kroku? Z głowy. Za dobrze Go znam. Często powtarzam mu to zdanie: "-Za dobrze Cię znam Niall, wiem, że coś się stało.." Przecież Niall mógł by mieć każdą dziewczynę na świecie. Tyle dziewczyn za nim szaleje. Ale wybrał Amy, która niestety tak Go zraniła. Nie odwzajemnia jego uczucia. A może nawet o nim nie wiem? Ale ja wiem, wiem co właśnie czuje i przechodzi. Gdy Oni cieszą się sobą, on jest załamany. Może dzisiejsza dyskoteka trochę go 'poprawi'. Wiem, że Ams nie zrobiła tego specjalnie, ale mogła by się chociaż domyśleć po jego zachowaniu. Ale nie. Pan Horan jest przecież twardy i nie kocha żadnej dziewczyny...
- .. to jak, teraz do mnie, a następnie na dyskotekę? - zapytała mnie Amy, która jednocześnie przerwała mnie z rozmyśleń
- Tak, jasne. A wiesz może chociaż do jakiego klubu idziemy?
- Nie. - uśmiechnęła się do mnie - chłopcy mają coś wymyślić.
Miejmy nadzieję, że nie wybiorą pierwszego lepszego klubu, bez ochrony i masą pijanych nastolatków. Są zbyt ostrożni, aby pójść do takiej obory. Tak, obory. Bo jak inaczej nazwać miejsce, w którym na około porozlewane są drinki, pety, wymiociny, walające się papierki i inne gówna tego typu.
Weszłyśmy do środka i od razu skierowałyśmy się do pokoju Am, zahaczając jeszcze o garderobę.
- Wybieraj co chcesz. - puściła mi oczko - ja wezmę te dżinsowe spodenki, bokserkę na ramiączkach ze znaczkiem Superman'a i te czarne trampki Converse. Tutaj i na dole jest łazienka. Kosmetyki są w toaletce. Mam nadzieję, że sobie poradzisz. - zaśmiałyśmy się - a ja teraz idę się przebrać. Zaraz wrócę.
Opuściła mnie kierując się do łazienki.
Postanowiłam postawić na wygodę i ubrałam się podobnie do Ams. Nałożyłam czarne legginsy, tunikę do połowy pośladków i wyjęłam pierwsze lepsze pasujące buty. Efekt mnie zadowolił. Zeszłam schodami w dół. Moim celem była łazienka i toaletka, która miała się w niej znaleźć. Otworzyłam dębowe drzwi, a w środku ani śladu toaletki. Kilka cieni, eyeliner i puder - porozwalane były na półce. Ale nic więcej. No może jeszcze jakieś perfumy. Ale nie była żadnej toaletki o której wspomniała Amy. Może chodziło jej o to? Wzięłam do ręki tusz, który schowany był pod małą stertą cieni i postanowiłam postawić na naturalność. Miałam już się malować, gdy do łazienki wparowała Amy.
- Co ty robisz? - zaśmiała się, popatrzyłam się na nią marszcząc przy tym czoło - Zostaw to, to mojej mamy - dalej się śmiała - dlaczego nie poszłaś do mojego pokoju, do toaletki? - uśmiechnęła się
- Nie powiedziałaś mi gdzie jest, więc myślałam, ze tu coś znajdę. - wzruszyłam ramionami
- Chodź głuptasie, pomaluj się i wychodzimy. Chłopcy już są. - Pociągnęła mnie za rękę, w kierunku jej pokoju.
Bladoróżowe ściany współgrały z białymi meblami w jej pokoju. Z tego co zauważyłam były jeszcze jedne drzwi, które były zamknięte. Nie chciałam być wścibska więc nie podeszłam do nich i nie wparowałam do środka, tylko ładnie zapytałam:
- Co jest za drzwiami?
- Moja sypialnia. A co miałabym spać na podłoże tutaj? - zaśmiała się
- Nie, nie tylko... No wiesz, nie zawsze się spotyka, że ma się dwa pokoje- 'dzienny' i sypialnie.
- Spoko, nie gniewam się. Przecież nie mam za co. - puściła mi oczko - ale wiesz, tym razem cię tam nie zaproszę, bo mam WIELKI bałagan - dodała, z naciskiem na słowo 'wielki' przy czym 'wyłupiała' oczy.
Pomalowałam się jedynie odrobiną tuszu, przypudrowałam nosek, zrobiłam ciękie kreski eyeliner'em i musnęłam usta błyszczykiem. Amy zrobiła tak samo. Chociaż ona i tak wyglądałam przepięknie. Nie musiała nic w sobie poprawiać. Była idealna. Jak ona stała w kolejce po urodę, to ja siedziałam na dupie i czekałam, aż ktoś - czytaj aniołek, albo sam Bóg - do mnie podejdzie. Inaczej mówiąc - lenistwo.
- To ja już gotowa. A ty? - zapytałam dziewczynę
- Też, chodźmy. - zeszłyśmy po schodach, Amy powiedziała rodzicom, że wychodzi i wróci późno, i aby na nią nie czekali.
Pod domem stali już chłopcy. Am na przywitanie oczywiście pocałowała się z Lou, automatycznie wzrok przeniosłam z tej parki na Niall'a, który nie wiedział ja się zachować - uśmiechać się sztucznie i na pokaz, czy odwrócić wzrok i udawać, że ta sytuacja nie ma miejsca, a jeśli już ma to on o tym nie wiem i na to nie patrzy. Szkoda mi się go robiło z każdą kolejną  sekundą, więc nie czekając dłużej podeszłam do niego i mocno go przytuliłam szepcząc Mu do ucha:
- Nie rozpłacz się, proszę. Nie przy nich. Nie teraz. Bądź twardy i pokaż, że ci nie zależy. Że masz ich głęboko w dupie. Niall. Zrozum, tak będzie najlepiej. Dla ciebie i dla niej.
- Ale ja tak nie umiem, Em. Nie umiem cieszyć się jej szczęściem. Dlaczego to nie mogę być ja? Dlaczego? - po jego poliku popłynęła jedyna, samotna łza, którą po chwili wytarł. Pomrugał kilka razy powiekami, aby nie było ich więcej.
- A z nami to już się nie przywitacie? - spytali chłopcy, no tak- ja wtulona w Niall'a, a Am w Lou..
Podeszłam do każdego i przywitałam się z nimi. Nawet z moim bratem, dziwne. Amy zrobiła tak samo.
Po chwili siedzieliśmy wszyscy w samochodzie Zayn'a. Ja na miejscu pasażera z przodu, obok Zayn'a, który prowadził. Na tylnych siedzeniach, po lewej stronie siedział smutny Niall, obok niego pośrodku Amy, którą obejmował ramieniem Louis, siedzący po prawej stronie dziewczyny. Danielle, Perrie, Liam i Harry siedzieli odwróceni do nich plecami. Z tyłu samochodu. Jakoś się zmieściliśmy. Amy miała okazję zapoznać się z dziewczynami. Po 10 minutach byliśmy już na miejscu. Przy wejściu stało dwóch ochroniarzy, mający w rękach jakiś notes, w którym sprawdzają czy nie przyjdzie tu ktoś nie proszony.
- Imię i nazwisko? - zapytał jeden masywny ochroniarz chłopców
- Ja jestem Harry Styles. -  jeden z nich przekartkował notes i powiedział do drugiego:
- Wpuść ich, to One Direction. A te panie są z wami?
- Tak, tak. - odpowiedział.
MUSIC ON 
Weszliśmy do środka, a z głośników właśnie rozległa się kolejna piosenką. Tym razem Christiny Aguilery. Poszliśmy usiąść na kilkunastoosobowej sofie stojącej w rogu klubu. Harry postanowił iść po coś do picia. Każdy powiedział chłopakowi co ma kupić. Pomyślałam, że może właśnie ta impreza to szansa, abym znowu mogła być z Harry'm. Przynajmniej spróbuję. W końcu - do odważnych świat należy. Uśmiechnęłam się do siebie i poszłam w kierunku baru, przy którym czekał Loczek na alkohol.
- Hej co tam? - zagadałam do bruneta
- A jak ma być? Dobrze. - uśmiechnął się pokazując swoje śnieżnobiałe, równe zęby i dołeczki w policzkach. Aż zrobiło mi się gorąco.. - Co to się stało, że przychodzisz do mnie? Nowe zamówienie mają? - zaśmialiśmy się
- Nie, nie. Chciałam pogadać, dotrzymać Ci towarzystwa, lub po prostu pomóc ci nieść zamówienia. - uśmiechnęliśmy się.
Postanowiłam, że wykorzystam to, jak już się napije i mu wszystko powiem. Pójdziemy tańczyć wolny taniec, obejmiemy się lekko już się chwiejąc, a następnie wszystko mu powiem, to co czuję, to jak bardzo żałuję rozstania, i to jak mocno go kocham. Przyjaźń mi nie wystarczy. Nie potrafię. Dziwne, mówię do Niall'a, aby nie przejmował się Amy. Aby znalazł kogoś innego, a sama tak nie postępuję. Nie zostawię w spokoju Hazzy.. I znowu odbiegłam od tematu przenosząc się na Niall'a. No więc, powiem mu wszystko, a On na następny dzień zapomni, ale chociaż nie będę się obwiniać, że nic nie zrobiłam w kierunku naszego związku. A co jeżeli On nie zapomni? Będzie ciągle pamiętał, i nie odwzajemni mi mojego uczucia?
- To jak pomożesz mi? - znowu te zabójcze dołeczki ukazały się na jego idealnej buzi.
- Tak jasne, daj to. - wyrwałam mu jedną tackę i ruszyłam w kierunku naszego stolika. Harry zrobił tak samo i po chwili znalazł się przy mnie.
Louis obejmował Amy, Liam - Danielle, Zayn - Perrie. Właśnie, Perrie. Jak ja jej nie znoszę. Dlaczego w ogóle ona musiała być dzisiaj z nami na tej imprezie? Dlaczego nie była ze swoimi koleżankami z zespołu tylko z nami? Dziwię się mojemu bratu dlaczego tak wybrał. Tyle dziewczyn nie zapatrzonych w siebie w naszym mieście. No właśnie mieście. Tylko mieście, a jeszcze przecież pozostawał kraj i cały świat. Nie popierałam tego związku, byłam mu przeciwna. Jeszcze czego, może jeszcze mój brat ma wziąć z nią ślub? Może jeszcze mają mieć wspólne dzieci? Nie tak łatwo, ja nie pozwolę skrzywdzić mojego brata, tak, jaki i moich przyjaciół. Dlatego tak będę pomagać Niall'owi jeśli będzie tego potrzebował. Jest zbyt delikatny, aby ktoś mógł Go tak mocno skrzywdzić..
Pierwszy drink, kolejny i kolejny. Piliśmy do upadłego. Obok gdzieś Amy całowała się z Lou. Niall gdzieś zniknął z resztą jak każdy. Jedynie ta dwójka zakochańców i półprzytomny Harry dotrzymywali mi towarzystwa. Szkoda byłoby, aby jeszcze paparazzi przyłapało ich, jak są, aż tak piani.
Gdzieś w tłumie spostrzegłam Niall'a siedzącego przy innym stoliku z jakąś laską, której w ogóle nie znałam. Podeszłam tam, potrząsnęłam Horan'em aby się otrząsł i trzepnęłam go w brzuch.
- Co ty odwalasz?! - wrzasnęłam, i kontynuowałam nie dając mu dojść do słowa - A Amy? Już Ci nie zależy? Już masz ją w dupie? I wszystkie uczucia jakimi ją darzysz? Chłopie, oprzytomniej. Co ty wyrabiasz? Liżesz się z jakąś laską, której praktycznie nie znasz! Co ja gadam? Praktycznie? Ty jej kurwa w ogóle nie znasz! Niall wracamy! - oznajmiłam łapiąc Go za rękę i próbując ciągnąć za sobą, niestety jest ode mnie silniejszy i nie dałam mu rady. Odpuściłam.
- To ty mi kazałaś znaleźć inną. Więc proszę, oto ona. - wskazał ręką na dziewczynę, która siedziała i przyglądała się całej zaistniałej sytuacji. Wstała, podeszła do Niall'a chwyciła go za rękę i zabrała gdzieś, ciągle ciągnąc Go za rękę.
- Jeszcze tego pożałujesz! - krzyknęłam. 'Kretyn' - pomyślałam.
Podeszłam do naszego stolika gdzie był: półprzytomny, nie wiadomo co mówiący - Harry, usypiająca w ramionach śmiejącego się Zayn'a - Perrie. Danielle, Louis, Liam i Amy tańczyli razem na parkiecie znajdującym się przy naszym stole, więc nie było problemu ich znaleźć. Jedynie Niall polazł gdzieś z tamtą lafiryndą.
- Chodźcie, idziemy już. - zarządziłam podchodząc do każdego z osobna, przy czym wskazywałam im, gdzie mamy się spotkać - na tyłach tego klubu. Wyjdziemy tylnym wejściem, ponieważ jest dużo mniejsze prawdopodobieństwo, że będą tam fotoreporterzy. Zostawiamy Niall'a samego.
Coś tam marudzili, ale ja na to nie zważałam tylko szłam w wyznaczonym - przeze mnie - kierunku.
Poszliśmy do pierwszej taryfy stojącej obok budynku, ledwo zmieściliśmy się w środku z racji tego, że było nas dziewięcioro - znaczy ośmioro, bo przecież nie wiem gdzie jest Niall - samochód był pięcioosobowy. Poprosiłam kierowcę, aby zawiózł nas pod dom mój i Zayn'a. Wszyscy tam wysiądą i przenocują u nas.
A jutro - tak jak mówiła mi Amy - nie pójdziemy do szkoły, tylko będziemy zwalczali kaca.
Po kilku minutach byliśmy już pod drzwiami. Tylko je otworzyłam, a wszyscy weszli i rzucili się, oby na miękkie miejsce i zasnęli.
Rano obudziło mnie walenie do drzwi. Nie wiedziałam kto mógł być o tak wczesnej porze, bo była tylko 6.00, i dlaczego nikt inny nie mógł otworzyć tylko właśnie JA.
W ustach miałam straszną saharę  strasznie mnie paliło w buzi, głowa mnie bolała i chciało mi się pić. Pierwsze co zrobiłam to pobiegłam po drodze do kuchni, wzięłam małą butelkę wody, przyjrzałam się w lustrze, aby nie przestraszyć osoby stojącej za drzwiami i poszłam otworzyć drzwi. Kogo tam zastałam? Oczywiście Pana Horan'a, ale nie był sam.
- Dzień dobry, o co chodzi? - powiedziałam nieśmiało komendantowi policji, raz spoglądając na pół trzeźwego chłopaka, a raz na tą dwójkę mężczyzn, trzymających Go za ramiona. - Coś ty idioto znowu zrobił? - tym razem zwróciłam się do blondyna
- Niech się pani nie denerwuje. Nic takiego. - uśmiechnął się jeden policjant
- To co on tu robi? - zapytałam
- Mówi, że tu mieszka. - spojrzałam na chłopaka ze zdziwieniem, a on zrobił błagalną minę. - Jeśli to prawda, to możemy go tu zostawić. A jeśli nie, to poczeka sobie w komisariacie, bądź na izbie wytrzeźwień do czasu, aż nie poda prawdziwego adresu. A jeśli pani chce wyjaśnienia, to może pani nas wpuścić do środka, i tam pogadamy, bo jak pani sama widzi pada deszcz, a stać i tak moknąć nie jest za przyjemnie. - wyjaśnił drugi. Słusznie zauważył, padał deszcz, bo w Londynie trudno jest załapać się na słońce..
- Tak on tu mieszka. - popatrzyłam ze złością na Niall'a - mogą panowie też wejść i wszystko wyjaśnić, jeśli oczywiście panowie chcą. - nadużyłam słowa 'panowie'.
- Dziękujemy. - weszli puszczając Horan'a, który właśnie do mnie podszedł i staną z tyłu cicho szepcząc 'Dziękuję' - Chodzi o to, że pan Niall brał udział w bójce..
- W jakiej znowu bójce Niall? - przerwałam mu
- Później ci wyjaśnię.
- To może my już was zostawimy.. Do widzenia - odpowiedział jeden z policjantów zamykając za sobą drzwi
- Do widzenia. - odpowiedziałam jak drzwi były już całkowicie zamknięte - A teraz czekam na wyjaśnienia. - odwróciłam się do blondyna, opierając o framugę.
___

No to macie rozdział i się cieszcie :D Zapraszam do brania udziału w ankiecie znajdującej się na samej górze po prawej stronie:)
Postanowiłam zrobić perspektywę Emmy, tak dla odmiany :) Niegrzeczny ten Niall! Haha.
I aby nie było - ja strasznie kocham Perrie i dziewczyny chłopców, Eleanor też miłuję, ale jej tu nie ma ze względu na akcję opowiadania. Wiecie Louis + Amy..
No i niestety. Emma, nie wykonała swojego planu co do Hazzy, a szkoda :(
Niestety jestem chora. Tak, znowu :'[ ale postaram się coś dodawać szybciej ;)
Boli mnie to, że nie komentujecie rozdziałów, bo przez brak komentarzy nie dodaję rozdziału, np. przez miesiąc.
WIEC TERAZ KAŻDY KTO PRZECZYTA - KOMENTUJE
Pytania do was: 1. Jak myślicie, między Emmą a Niall'em coś zaiskrzy?
2. Co chcielibyście 'dostać' w następnych rozdziałach?
3. Skończyć pisanie czy dalej to robić?
4. Sami dodajcie coś od siebie :)
10 KOMENTARZY - NOWY ROZDZIAŁ

środa, 20 lutego 2013

10.

*Perspektywa Amy* MUSIC ON
Weszłam do domu i jedyna myśl jaka mi się nasunęła to tylko "Nie mogę uwierzyć, co to ma być?" Weszłam w głąb mieszkania zamykając za sobą drzwi. Kto mógł to zrobić? Na półkach i szafkach w przedpokoju były różnej wielkości świeczki, tak samo jak i na schodach prowadzących na górę domu. Podłoga zaś, obsypana była płatkami róż. W całym domu panowała cisza i spokój, a jedynym źródłem światła były świeczki i powieszone na ścianie kinkiety.
- Mamo, tato.. Jesteście? - krzyknęłam, ale nie dostałam odpowiedzi.
Zdjęłam kurtkę, buty i torbę rzucając rzeczy gdzieś w kąt. Nie powiem, ciekawiło mnie to i kogo mogę zastać na górze, oczywiście również też kto to zrobił.. Nie pewnie, ale z ekscytacją poszłam po schodach na górę. 'Kwiatowa droga' prowadziła do mojej sypialni. Na łóżku porozwalane były płatki róż, leżała tam też jedna, cała róża. Podeszłam do niej, wzięłam ją do ręki i powąchałam. Za sobą usłyszałam chrząknięcie i dźwięk zamykających się drzwi. Automatycznie rzuciłam  róże na bok i odwróciłam się.
- Louis? - spytałam
Chłopak jedynie pokiwał potwierdzająco głową i podszedł bliżej.
- Co ty tu robisz? Jak dostałeś się do środka? - zaczęłam zadawać mu masę pytań - To ty to wszystko przy.. - przerwał mi pocałunkiem, nie powiem- podobało mi się, ale nie byliśmy parą, więc odepchnęłam go lekko do tyłu
 - No co? - zapytał
- Nic Loui, nie uważasz, że za krótko się znamy?? Nawet nie jesteśmy parą. - odpowiedziałam siadając z brzegu łóżka. Louis podszedł do mnie, staną na przeciwko i wyciągną rękę. Złapałam ją i wstałam. Chłopak objął mnie w tali i przyciągną do siebie. Spuściłam wzrok, a on złapał mnie za brodę zmuszając abym na niego popatrzyła. W jednej chwili pocałował mnie- najpierw nieśmiało, następnie coraz mocniej i zachłanniej. Zaczęłam odwzajemniać mu pocałunki. Zaplotłam moje ręce na jego szyi. Zapewne zauważył, że zaczęło mi się to podobać, ponieważ zaczął pozwalać sobie na więcej, więcej i więcej.. Najpierw delikatnie jeździł po moich plecach rękoma, następnie położył swoje dłonie na moich pośladkach. Pociągnęłam go na łóżko, zaczęliśmy się rozbierać ciągle całując się.. Gdy byliśmy już w samej bieliźnie, zapytałam się Lou:
- Jesteś pewien?
- Tak, a ty? - zapytał
- Tak, ale chwilę. Napiszę tylko do Emmy, że dzisiaj nici z naszego spotkania. - oznajmiłam z nadzieją, że pozwoli mi opuścić Go na chwilę.
- No niech będzie, ale szybko.
,,Dzisiaj się nie spotkamy, wybacz. Amy''
Nie czekałam na odpowiedź - wyłączyłam telefon, aby przypadkiem nie przeszkadzał i wróciłam do Louis'a. Momentalnie, gdy stałam w tej sypialni taka zdezorientowana, a On mnie pocałował po raz pierwszy, poczułam coś do niego. To 'coś' to chyba miłość..
- Już jestem. - powiedziałam wchodząc do sypialni.
- No nareszcie.. Chodź tu do mnie. - złapał mnie za rękę i przyciągnął.
Po raz kolejny zaczęliśmy tylko nam znany taniec języków, zaczęliśmy od nowa poznawać nasze ciała. Dalej i dalej.. Przypadkowo spojrzałam na zegar wiszący na mojej ścianie, wskazywał godzinę 17.00.
- Em.. Loui.. - zaczęłam mówić między pocałunkami - Wiesz jest 17, czyli moi rodzice kończą właśnie pracę.. Trochę głupio jak przyłapią nas na takiej scence..
- Twoi rodzice mają urlop, mały wypad we dwoje. - puścił mi oczko.
'Co to miało znaczyć?' - pomyślałam
Po chwili leżeliśmy już nadzy, nie wiem kiedy Lou nałożył prezerwatywę i wszedł we mnie. Jęknęłam. Było mi bardzo przyjemnie, jemu zapewne też. Poruszał się w przód i w tył, w rytmicznym tempie. Zaczął całować moje ciało - od ust, następnie szyja, piersi i zjeżdżał ciągle w dół - przy czym lekko przygryzał moją skórę. Doszliśmy prawie w tym samym momencie. Wyszedł ze mnie i położył się obok na łóżku. Przykrył nas kołdrą oraz objął mnie ramieniem i pocałował w głowę. Usnął. Ja jeszcze trochę poleżałam i myślałam o tym co stało się przed chwilą - "Nie wiem, co mi odbiło, że dałam się tak łatwo zaciągnąć do łóżka.. Przecież prawie w ogóle Go nie znałam. A jeśli On traktuje mnie jako dziewczynę na jedną noc? A co jeśli media i prasa dowiedzą się o tym? Nie będę miała życia prywatnego.." Zasnęłam. Obudziłam się dosyć wcześnie, bo o 5.53 . Louis spał dalej przy mnie. Postanowiłam nie budzić go o tak wczesnej porze, więc pozbierałam porozrzucaną przez nas - bieliznę i inne ciuchy. Wzięłam ubranie na dzisiaj i poszłam do łazienki. Napuściłam wody do wanny i zanurzyłam się w tej ciepłej cieczy.. Dzisiaj postanowiła nie iść do szkoły. Zostanę z Louis'em, to znaczy - jeśli on będzie chciał ze mną zostać, w końcu to on jest 'gościem'. Obgadam z nim kilka spraw, między innymi dzisiejszą noc. I to, co powiedział o rodzicach: " Twoi rodzice mają urlop, mały wypad we dwoje.Przejdziemy się do chłopców - jeśli chcą mnie widzieć. I jakoś dzień zleci. Po godzinnej kąpieli wyszłam z wanny, dokładnie się wytarłam i przebrałam w czyste ubrania. Wyszłam z łazienki i zeszłam na dół, do jadalni. O dziwo zastałam tam pół przytomnego Lou.
- Dzień dobry. - posłałam mu szczery uśmiech
- Witam. - uśmiechnął się, podszedł do mnie i obdarował mnie pocałunkiem - jak się spało u mojego boku? - poruszył zabawnie brwiami
- No właśnie musimy o tym pogadać.. - zaczęłam - Bo widzisz.. My przecież nawet.. - przerwał mi
- Jeśli o to chodzi to tak, chcę z tobą być. Jeśli się oczywiście zgodzisz. - odszedł kilka kroków do tyłu i zaczął mówić - Czy.. No.. - zaczął się jąkać. Popatrzyłam na niego zirytowana i dodałam po chwili:
- Wczoraj to do łóżka wiedziałeś jak mnie zaciągną, a teraz nie wiem jak o chodzenie poprosić.
- No widzisz! - Krzyknął uradowany - Wiesz o co chodzi, więc powiedz. Zgadzasz się? - wyszczerzył się
- Jeśli dowiem się czego, to może, może.. - zaczęłam się z nim droczyć, co po jego minie można było się domyśleć, że nie spodobało mu się za bardzo.
- Ale przecież wiesz! - tupną nogą i odwrócił się ode mnie obrażony, zachowywał się jak małe, rozwydrzone dziecko.
- Ale skąd wiesz, że wiem?! - spytałam zirytowana - Powiedz o co ci chodzi!
- No, że.. Ty i ja.. - zaczął lekko zawstydzony - no wiesz! Że my razem..
- Czyli? - nie dałam za wygraną
- No czy będziesz moją dziewczyną, do cholery! - krzyknął
- Nie lepiej było tak od razu? Będę. - podeszłam do niego i pocałowałam Go, od razu odwzajemnił pocałunek.
- To może powiemy reszcie o tym, że jesteśmy razem? - spytał
- Później, teraz chciałabym z Tobą porozmawiać.
- Coś się stało? - spytał zmartwiony
- Nie, nic. Ale gdzie są moi rodzice? I o co chodziło Ci z tym, że są na urlopie?
- A, no bo ten.. - złapał się za tył głowy i uciekał wzrokiem - Twoi rodzice mają krótkie wakacje, tylko do weekendu. - uśmiechnął się - Załatwiłem im wszystko i ta dam, oto jesteśmy sami. - pocałował mnie
- Ale gdzie oni są?! I jak tu wszedłeś?
- Są na Karaibach, a dali mi klucz, bo z nimi porozmawiałem i wiedzieli, że się pokłóciliśmy- chociaż nie wiem o co, no ale mniejsza o to- ale wracając do rodziców, nie wiedzieli co zamierzam zrobić, wiedzą jedynie, że byłem u nich w domu i czekałem na Ciebie..
- Jesteś jakiś nienormalny! - krzyknęłam - Ale i tak cię kocham.
- Uu, co za wyznanie. - krzyknął ktoś z tyłu, obróciłam się i zobaczyłam cały zespół, tylko Niall był jakiś przybity. Wszyscy zaczeli nam gratulować, ale po chwili zapytałam:
- Co wy tu robicie, jak weszliście? - spytałam
- Cześć - uśmiechnęli się
- Hej, odpowiecie na moje wcześniejsze pytanie? - spytałam, Louis objął mnie od tyłu w pasie i pocałował w policzek.
- No jasne, było otwarte więc weszliśmy. - uśmiechnął się Harry - ale widać, że przeszkodziliśmy...
Hazza podszedł do Louis'a, dał mu lekkiego plaskacza w policzek i rzekł:
- Nie pilnowałem cię jedną noc, a ty już mnie zdradzasz? - zaczął udawać, że płacze - z nami koniec.
- Ale kochanie! To nie tak jak myślisz.. - padł na kolana Lou - wyjdź za mnie, to z tobą chce spędzić resztę życia. - Wszyscy zaczęli się śmiać, zachowywali się jak aktorzy.
*3 godziny później*
- Co dzisiaj robimy? - spytał się mnie Niall
- Wiem, mam pomysł. - krzyknęłam uradowana, z nadzieją że chłopcy może się zgodzą - Nie ma nikogo u mnie w domu, aż do weekendu. Wiec.. Może tak jakaś impreza? Wyjdziemy do klubu, pobawimy się..
- Dobry pomysł. Ale przecież masz szkołę.. - zaczął Liam
- No i co? Jeśli dwa dni opuszczę, nic się nie stanie. Weźmiemy też Emmę. Będzie fajnie, uwierzcie. - zrobiłam błagalną minę patrząc na wszystkich.
- No niech będzie. - zgodzili się wszyscy, po czym wszyscy przytuliliśmy się.
- Trzeba będzie iść jeszcze po Emmę do szkoły. Idziemy? - zaproponowałam.
- Idziemy, czy jedziemy bo jeśli jakieś fanki nas zaatakują? - Zaproponował Zayn
*pod szkołą*
Czekamy na Emmę już dobre 15 minut, ale takie są uroki jazdy samochodem - szybko i przed czasem.
- Wiecie co? - nie czekając na odpowiedź, zaczęłam mówić dalej - może wy teraz pojedziecie do siebie do domów i przygotujecie się? A ja poczekam na Em, i razem się wyszykujemy.. Spotkamy się na miejscu.
- A wiesz już do jakiego klubu wybieramy się? - zapytał Louis
- Szczerze to nie znam tu żadnych, liczę na was. A teraz spadam, bo Em już idzie. - pocałowałam przelotnie Lou i wyszłam z auta biegnąc do Emmy, która w tym momencie wychodziła przez bramę szkolną. Opowiedziałam jej o planie moim i chłopców i o tym, że ja i Louis jesteśmy razem. Dziewczyna zdziwiła się, ale też pogratulowała nam. Nie opowiedziałam jej jedynie o dzisiejszej nocy, postanowiłam pozostawić to dla siebie. 'Ciekawe czy Louis wygadał się chłopakom?' - pomyślałam.

-
W końcu macie rozdział ;] Wiem, że cała akcja kręci się w okół scenki erotycznej Amy z Louis'em i ogólnie w okół ich dwójki. Ale to już nie długo ;3
Kolejny nie wiem kiedy dodam, ale postaram się aby był dłuższy niż ten. Możecie pytać bohaterów jak i mnie w komentarzach.
10 komentarzy - nowy rozdział