*Perspektywa Perrie* MUSIC ON
- My nie możemy. Chociaż nie ukrywam, mam na Ciebie ochotę –
powiedziałam całując i rozbierając chłopaka, w odpowiedzi dostałam tylko
chichot – A co jeśli reszta się dowie?
- Nikt się nie dowie. Wcześniej się nie dowiedzieli to niby czemu
mieli by się teraz dowiedzieć? – powiedział już prawie nagi chłopak nasilając
pocałunki – I tak już ich zdradziliśmy.
- A skąd wiesz, że ja chcę zdradzić Zayna kolejny raz? A poza tym
wcześniej byliśmy sami w domu, a teraz są wszyscy. A z nikim innym jak z Amy
nie mógłbyś tego zrobić, a jeśli ona jest w szpitalu, to znaczy, że jak oni coś
usłyszą… – odsunęłam się od szatyna
- Na ostatnim spotkaniu, Am powiedziała, że z nami chyba koniec,
czyli ja tak jakby jestem wolny. – odpowiedział podsuwając się do mnie - Wiem,
że chcesz…
Rękę wsuną pod moją bluzkę, z nadzieją odpięcia mi stanika, udało
mu się. Nie byłam mu dłużna i przeszłam do paska od jego spodni, gdy już go
odpięłam, zaczęłam siłować się z guzikami, na marne. Loui pomógł mi, i takim
oto sposobem był w samych bokserkach.. Ręką przejechałam po jego kroczu, wiem,
że to lubił. W końcu nie raz ze sobą spaliśmy. Wzdrygnął się.
- Nie wierzę… - w drzwiach staną zdziwiony Zayn, kręcąc tylko
przecząco głową, że może to, co właśnie zobaczył nie jest prawdą
- To nie tak, my tylko.. – zaczęłam się tłumaczyć – Zayn, wszystko
Ci wytłumaczę. Do niczego nie doszło.
- Skończ już, po prostu się zamknij. Ciekawe jak Amy zareaguje na
to. – Zayn popatrzał się na Tomlinsona z nienawiścią w oczach i tylko trzasną
drzwiami.
- Kurwa. – przeklął Louis, spuścił głowę, wplótł palce we włosy i
splótł je razem.
Boże, dlaczego? Mówiła, wiedziałam po prostu, że ktoś nas nakryje.
Dobrze, że nie zobaczył nas w jednoznacznej sytuacji..
Ubrałam się i stanęłam przy drzwiach chłopaka.
- To może ja już pójdę. – wyszłam z pokoju Tommo, nie czekając już
nawet na odpowiedź
Zamknęłam drzwi, zarzuciłam torbę na ramię i zaczęłam schodzić
schodami w dół. Prawdopodobnie on mi tego nie wybaczy, nigdy. Jakie to życie
nie sprawiedliwe. Ale wina leży również po mojej stronie, w końcu to ja
zdradziłam Zayna, a nie on mnie… Chociaż z Louisem było mi dobrze. Nie ważne. O
czym ja myślę? Ja muszę odzyskać Mulata.
Gorzej jak przyjmie to Amy…
Na dole wszyscy siedzieli w salonie, najlepszych min to oni nie
mieli. Czułam ich wzrok na sobie, nie zwyczajny, tylko taki z nienawiścią,
pogardą. Napotkałam wzrok Malika wypowiedziałam jedynie bezgłośne „Przepraszam”
ze łzami w oczach chciałam już wyjść gdy nie chciałam zmarnować szansy
porozmawiania z nim, ostatni raz.
- Zayn pozwól mi to wytłumaczyć. – powiedziałam – To nie pierwszy
raz..
- Co? – krzyknął rozwścieczony Zayn – Czyli ty już mnie kiedyś
zdradziłaś, z Louisem? Wyjdź, natychmiast. – wstał i wskazał ręką na drzwi
- Nie chciałam tego powiedzieć. Proszę, nie mów Amy.
Wyszłam. Zamierzałam iść do dziewczyn, do domu.
W sumie to nawet nie wiem czy go kocham. Czuję, a raczej poczułam
coś do Louisa. Coś większego niż do Zayna. Na początku było to ustawką, aby
wypromować Little Mix, w końcu zauroczyłam się w Zaynie. Musieliśmy starać się
codziennie spotykać, a w tym czasie trzymać za ręce, przytulać, całować,
ogólnie mówiąc zachowywać jak na zakochanych przystało. Później poznałam resztę
zespołu, w tym Louisa. Od samego początku dawaliśmy sobie różne znaki,
zagryzanie wargi najbardziej seksownie jak tylko potrafiłam, puszczanie oczka,
patrzenie się w ”niewłaściwe” miejsca, lub gdy na przykład my sami mieliśmy iść
do kuchni, sklepu, czy gdziekolwiek, aby coś przynieść zazwyczaj całowaliśmy
się namiętnie, bądź dotykaliśmy. Ale to nic nie zmieniało, byliśmy tylko
przyjaciółmi. Dopiero później przyszła pora na seks, przyjacielski oczywiście.
Nikt niczego nie podejrzewał, aż do dzisiaj. Spotykaliśmy się co
2, 3 noce. Szybki numerek i dobranoc, idę spać. Później chłopcy wylecieli,
spotkali w samolocie Amy i od tamtej pory Louis nie był taki jak dawniej,
prawda, spotykaliśmy się jeszcze z Tomlinson’em, ale nie było tak jak
wcześniej. Miał ją. Teraz ona jest w szpitalu, i znowu bawi się mną, jakbym
była zabawką, którą odłoży po jakimś czasie w kont. Amy o niczym nie ma
pojęcia, do czasu, do jutra, dopóki Zayn i reszta nie pójdą do szpitala w
odwiedziny. Było mi jej szkoda, w końcu ma bardzo kruchą psychikę, jak teraz
się dowie, przysięgam, ona się zabije.
Powoli dochodziłam do naszego domu, który dzieliłyśmy razem z
dziewczynami. Światła były zgaszone, czyli dziewczyny gdzieś wyszły. Prawda,
dzisiaj w końcu piątek. Ja miałam być u chłopaków. Nie ważne.
Podeszłam do drzwi i przekręciłam kluczyk w zamku. Chwyciłam za
klamkę i weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi. Może lepiej by było, aby
Amy dowiedziała się prawdy ode mnie? W końcu to moja wina. Szczerze, to nawet
nie wiem dlaczego żałuję, przecież teraz jeśli Zayn do mnie nie wróci, będę
mogła być z Louisem ‘na legalu’.
Postanowiłam iść na piechotę do szpitala, przecież to tylko 10
minut drogi stąd. Po drodze wstąpiłam do Starbucks’a, po kawę dla mnie i dla
Amy.
- Dzień dobry. – uśmiechnęłam się do kelnerki – Poproszę dwie
latte macchiato.
- Dobrze, za jakieś 10 minut będzie gotowe. – odpowiedziała
Na ten czas postanowiłam usiąść na jednym czerwonym fotelu.
Gdy już zapłaciłam za kawy, moim kierunkiem był szpital, pokój
numer ‘183’, pierwsze łóżko przy drzwiach, a dokładniej leżąca na nim
brązowowłosa dziewczyna, nie mająca pojęcia o całym zajściu, ani o tym, że w
planach mam odwiedzenie jej.
- Hej, można? – stanęłam przy drzwiach
- Pewnie – uśmiechnęła się do mnie
- Przepraszam – podbiegłam do niej i przytuliłam ją – Tak
strasznie cię przepraszam. Z całego serca. Błagam, obiecaj mi, że zanim Ci
wszystko opowiem, wybaczysz mi. Obiecujesz? - wystawiłam mały palec
- Obiecuję. Ale o co chodzi? – zapytała niezbyt pewnie Amy
- No bo właśnie, ja zdradziłam Zayna.
- Jezu, naprawdę? – dziewczyna podniosła się z pozycji leżącej, do
siedzącej i objęła mnie ramieniem – Na pewno Ci wybaczy, zobaczysz. Pogadasz z
nim na spokojnie i dalej będziecie razem. A z kim go zdradziłaś, jeśli można
wiedzieć oczywiście? – zapytała
- Amy to nie tak łatwo… - zaczęłam – Ja i Louis już długo… -
opowiedziałam jej całą historię i czekałam tylko na jej reakcję
- Wyjdź. Proszę, wyjdź. Nie musisz już wracać. Chcę być teraz
sama. – ewidentnie było po niej wiadomo, że jest teraz w wielkim szoku, w końcu
jej kochany chłopak ją zdradził
- Jak coś to jutro przyjdzie do Ciebie Zayn z resztą, nie wiem czy
będzie z nimi Louis. Ale Zayn będzie chciał Ci wszystko powiedzieć, a wolałam,
abym to ja Ci to powiedziała, niż osoby trzecie…
- Żegnam. – powiedziała dając mi jasno do zrozumienia, że chce
abym się stąd jak najszybciej wynosiła i abym już nic więcej nie mówiła.
Zrobiłam głupstwo oraz świństwo, ale coś ciągnie mnie do
Tomlinson’a.
Jak to się działo, że jak chłopcy i ja byliśmy u Louisa, zawsze do
czegoś dochodziło między mną, a Lou? Proste, Louis i Harry mieszkają razem,
reszta oddzielnie. Czyli jak ja byłam z Lou, Loczek zajmował się resztą.
Nic nie będzie takie jak dawniej. Nic. Amy, Zayn i reszta zespołu
mnie nienawidzą, zaraz na pewno dowie się też Emma, i ona będzie kolejną osobą,
która mnie będzie nienawidzić. Wróć, ona mnie już nienawidzi. Dlaczego? W końcu
według niej zabieram jej brata, który oddala się od niej. Kiedyś próbowałam z
nią normalnie pogadać, ale się nie dało. No trudno. Widać, że nie dane jest nam
zaprzyjaźnienie się razem…
Wiem, że powinnam wrócić teraz do Amy i jeszcze próbować ją
przepraszać, ale większa część mnie mówiła mi jedynie „nie”.
- Co wy tu… - zapytałam widząc wchodzących chłopaków
- A ty co? – zapytał Zayn wymijając mnie
- Nie musicie do niej iść, ona już wszystko wie. – odpowiedziałam
kierując się w stronę schodów prowadzących na parter szpitala.
- Idź do Louisa, biedaczek czeka na Ciebie i na to, kiedy w końcu
zrobisz mu loda. – odpowiedział Harry poruszając przy tym szybko językiem i
głową w przód i tył. Nie wytrzymałam i przywaliłam mu torbą, którą miałam
nałożoną na ramię.
Poszli dalej nie zwracając na mnie większej uwagi.
Chłopak miał rację, poszłam do Tomlinson’a, ale nie aby się
zabawić tylko pogadać.
Zapukałam do drzwi, a w nich staną przybity Louis.
- Czego jeszcze chcesz? – zapytał
- Chciałam pogadać, ale to już chyba nie ważne. Bo Ci zależy tylko
na pieprzeniu mnie, a jak potrzebuję rozmowy to masz mnie głęboko w dupie.
- Wejdź. – otworzył szerzej drzwi i wpuścił mnie do środka.
- Byłam w szpitalu u Amy, wyjaśniłam jej wszystko. Chłopcy też
teraz tam byli.
- I tylko tyle chciałaś mi powiedzieć? Bo wiesz ja mam więcej do
powiedzenia. Zespół może się rozpaść. Już i tak jest blisko końca, jutro
wszystkie gazety będą miały nagłówki „Louis Tomlinson i Perrie Edwards mają
romans, czy to koniec ich związku z ich połówkami? Jak zareagował zespół jak
się o tym dowiedział” tak samo będzie w TV. Chcesz tego? I tak co byśmy nie
zrobili będzie już wszystko źle, a nawet jeszcze gorzej… Amy mi nigdy nie
wybaczy… - powiedział Louis
- A mi Zayn… Jak myślisz, Amy sobie coś zrobi? – zapytałam
- Przestań! – krzyknął – Dobra, weź już sobie idź, bo chcę być
sam.
Wyprowadził mnie z domu, chciałam go jeszcze pocałować, ale on się
nie dał.
Jest nowy rozdział.
Tak, tak. Wczoraj pisałam, że nie mam weny, ani nie wiem z czyjej ma być
perspektywy, a dzisiaj już dodaję. Ale to dzięki jednej dziewczynie, która
napisała mi w komentarzu, aby była perspektywa Perrie i jakoś tak coś mnie
wzięło :)
Mam nadzieję, że wam się podoba. Wiem, jest krótki,
ale ile się w nim dzieje ^^. Na początku tak ślicznie, romantycznie itp., a
później dupa. Już się zboczeńce nakręciliście na 18+, haha. Ale nie ukrywam, na
początku miało coś być…
To chyba na tyle z tego co mam do powiedzenia
dla was. No i piszcie z czyjej perspektywy ma być kolejny :)