- Amanda.. Mogę cię prosić na chwilę do mnie?
- Idę. - Krzyknęłam ze swojego pokoju do
mamy
Sprawnym ruchem wygramoliłam się z łóżka, i jak to ja upadłam
tyłkiem na podłogę.
Powoli wstałam rozmasowując pośladki i skierowałam się w stronę
schodów.
Nie minęło nawet trzydzieści sekund, a ja byłam już na dole.
- Wiesz, nadszedł czas, abym powiedziała ci, o tych wszystkich
zniknięciach taty i tej całe smętnej atmosferze w domu - mówi mama
przygnębionym głosem - Bo wiesz.. Twój tata..
- No co mój tata, mów szybko i na temat!
- Jak sobie życzysz, twój tata stracił pracę.
- Co?!
- To co słyszałaś, twój tata stracił pracę, a ty niestety nie
pojedziesz na wymarzoną wycieczkę..
- A.. ale dlaczego? Przecież wiesz, że mi na niej tak bardzo
zależało - łzy napłynęły mi do oczu
- No niestety tak w życiu bywa; raz przychodzi, raz odchodzi. Ale
obiecuję ci, a nawet przysięgam, że za rok pojedziesz tam, gdzie będziesz
chciała! – Przycisnęła mnie do siebie i uśmiechnęła się na chwilę - No bo
wiesz, jeszcze chyba będziemy musieli się przeprowadzić. Nie będziemy mieszkać
już w Białej, to znaczy w Polse.. Nowy rok szkolny zaczniesz w nowej szkole,
cieszysz się? - Zapytała mama
- Żartujesz, prawda? Jak mam się cieszyć wiedząc, że zostawię
mojego chłopaka i najlepszą przyjaciółkę?
"Co oni sobie myślą? Że
jeśli im się spodoba to od razu możemy się przeprowadzić? Ja tu mam chłopaka i
przyjaciółkę, nie pozwolę" - pomyślałam
- Będziecie się kontaktować, przecież są komórki i Internet. Lisa
będzie mogła do ciebie przyjeżdżać na przykład na wakacje. Nie smuć się, ale
tata znalazł już tam dom i pracę.
- A TAM to znaczy gdzie? - powiedziała z naciskiem na
"Tam"
- W Londynie. – powiedziała spokojnie
- W Londynie? W chyba naprawdę oszaleliście, nie chcę tam jechać, i
już!
Chwyciłam torbę, nałożyłam moje conversy i wybiegła, błąkając się
po uliczkach swojego miasta nie wiedząc do kąt mam się udać. Postanowiłam pójść
do Lisy i wszystko jej opowiedzieć.
- Lisa, posłuchaj.. - Mówiłam z przygnębioną miną - bo chodzi o to, że..
- Że? - przerwała mi Lisa
- Że jeśli będziesz mi przerywać, to się nigdy nie dowiesz. -
pokazałam jej język
- No to mów szybciej bo wiesz, że nie lubię długo czekać. -
przytuliła mnie, pewnie zobaczyła, że posmutniałam
- Mój tato stracił pracę, ale znalazł nową..
- O no to super, to dlaczego jesteś smutna?
- Mówiłam, abyś mi nie przerywała, to się dowiesz - powiedziałam z
groźną miną, ale musiałam wyglądać przekomicznie.. - Chodzi o to, że ta nowa
praca nie jest tutaj, w Białej, w ogóle nie jest Polsce - i na tą myśl jeszcze
bardziej posmutniałam - Ona jest w Londynie – Po moim policzku popłynęła jedna,
samotna łza.
Lisa od razu zaczęła mnie przytulać i pocieszać.
- Nie mazgaj się już, jesteś już duża i sama wiesz, że tam będzie
lepiej. Poznasz lepiej język, nowych ludzi.. - mówiła wycierając mi łzy,
chciała jeszcze coś dopowiedzieć ale jej przerwałam
- A my?
- A my? My mamy komórki, fejsa, twitter'a, skype. Przecież nie
jedziesz na jakieś odludzie gdzie nie ma zasięgu ani internetu, to Londyn!
Dziewczyno, nie płacz! Wiesz jak ja bym się cieszyła, że tam lecę? No już
uśmiechnij się, chodź pójdziemy na lody i do parku.
- No dobrze - uśmiechnęłam się
- A tak przy okazji to kiedy masz ten wyjazd do Londynu i czy
jedziesz na kolonie w sierpniu? - Zapytała
- Nie, nie jadę! A wyjazd mam w sierpniu, akurat kiedy jest ta
wycieczka. Mama mnie pocieszała, że pojadę w przyszłe wakacje, ale ja wiem
swoje. Nie będzie już tak fajnie, bo nie będzie ciebie - i znowu się
rozryczałam..
Cały dzień miną mi szybko razem z Lisą, a dla Max'a postanowiłam powiedzieć o wyjeździe i niestety o koniecznym zerwaniu dopiero w lipcu. Z myślą wyjazdu pogodziłam się - dzięki Lisie, to ona ciągle mnie pocieszała i mówiła same zalety tego, że wyjadę. Poszłam na dół do kuchni na kolację, a później wzięłam piżamę i poszłam się myć. Przed spanie weszłam jeszcze sprawdzić facebook'a i twitter'a, zadziwiło i ucieszyło mnie to, że już mam ponad 1000 obserwujących. Po tym wyłączyłam laptopa i odłożyłam na biurko, dosyć szybko usnęłam..
- W końcu wakacje, cieszysz się? - zapytała mnie Kasia, dziewczyna z klasy
- Cieszę, ale wiesz muszę się pożegnać z całą klasą, ponieważ za
miesiąc przeprowadzam się, do Londynu, a to tak głupio pojechać nie żegnając
się z innymi. - uśmiechnęłam się udawanym uśmiechem, ale na szczęście
dziewczyna nie zauważyła tego
- No to szkoda, że jedziesz, ale miłej podróży. Mam nadzieję, że
nie zapomnisz o mnie i odezwiesz się od czasu do czasu.
Ze wszystkimi rozmowa wyglądała tak samo „szkoda, że wyjeżdżasz” „oh,
jacy oni oryginalni” – moja podświadomość obudziła się
- I jak zakończenie roku, znajomi zawiedzenie, że wyjeżdżasz? - zapytała mnie mama, która jak zawsze robiła coś w kuchni. Tym razem był to obiad i deser.
- Tak, trochę. Ale wydaję mi się, że najbardziej Lisa. –
zmarszczyłam brwi przypominając sobie jak tak naprawdę była smutna wiadomością mojego
wyjazdu - Chociaż mówi, że fajnie mi, że wyjeżdżam do Londynu. - Mama nic nie
odpowiedziała, czy ona mnie w ogóle słucha? - Mamo słuchasz mnie?
- Tak, tak. Ale myślę, że może Lisa mogłaby z nami polecieć?
Zapytaj się jej, czy jej rodzice się zgadzają. - uśmiechnęła się do mnie, a ja
po tych słowach, aż kipiałam radością.
- Dzięki mamuś, jesteś najlepsza - ucałowałam ją w policzek i
pobiegłam do mojego pokoju, aby zadzwonić jak najszybciej do Lisy.
- Halo - powiedziała Lisa, wow, ale szybko odebrała zdziwiłam się tym
- Halo - powiedziała Lisa, wow, ale szybko odebrała zdziwiłam się tym
- Hej, mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia! - krzyknęłam z
radością - Możesz ze mną lecieć do Londynu, jeśli oczywiście zgodzi się twoja
mama
- Poczekaj chwilę, zapytam się jej - w słuchawce słyszałam głosy,
ale nie zbyt dało się jej zrozumieć - Amy, jesteś tam jeszcze?
- Jestem. Odpowiadaj, to jak, możesz? – zapytałam z nadzieją w
głosie
- Nie, niestety nie. Ale dzięki za propozycję - powiedziała trochę smutna
- To szkoda, pa. – zrezygnowana i już nie taka wesoła, odłożyłam telefon.
Idąc do mamy mało co się nie zabiłam na schodach, ponieważ byłam
zbyt zamyślona i potknęłam się..
- Mamo, Lisa nie może. - powiedziałam siadając na krześle w kuchni,
przy okazji rozmasowując udo na które upadłam.
- To szkoda, ale nie smuć się, na pewno poznasz tam kogoś.
Zaprzyjaźnisz się i zakochasz. A teraz zawołaj tatę na obiad i siadaj.
Ten miesiąc minął mi bardzo szybko. Nadszedł czas wyjazdu, na lotnisko odprowadziła mnie Lisa i Max, z którym już zerwałam, ale postanowiliśmy zostać przyjaciółmi, ponieważ związek na odległość nie ma sensu, my dogadywaliśmy się naprawdę dobrze!
Żegnając się z nimi znowu się rozpłakałam, ciężko było mi się z
nimi rozstać.. W końcu całe życie ich znam. Wszystkie nasze wspólne najlepsze wspomnienia,
właśnie zaczęły mi się przypominać.
W samolocie usiadłam kilka miejsc przed rodzicami, ze mną siedział
jakiś chłopak. Trochę nie zręcznie mi było, ponieważ co chwilę na mnie zerkał,
aż w końcu zagadał.
- Hej, jak się nazywasz? - zapytał nieznajomy po angielsku
- Emm.. - zaczęłam się jąkać, nie za dobrze znałam ten język, a co
dopiero gadać z jakimś anglikiem - Ja jestem Amy, a ty?
- Niall - uśmiechnął się blondyn - Nie jesteś z Anglii, prawda?
- Nie - powiedziałam nie pewnie - Jestem z Polski, a ty?
- Ja z Irlandii.
- Ej, Niall co podrywasz dziewczynę? To do ciebie nie podobne.
Mógłbyś przynajmniej nas poznać - krzyczeli jacyś chłopcy, zapewne jego
koledzy. Ale ja będę udawać, że nie słyszałam i nie rozumiem.
- Em.. No więc tak.. To jest Louis, Liam, Zayn i Harry - Wskazał na
każdego, blondas - A to jest Amy- Pomachałam i uśmiechnęłam lekko..
Nie zapamiętam, to pewne. Kilka razy w myślach powtarzałam sobie
ich imiona patrząc na nich, aby pozostały mi w pamięci.
- Dokąd lecicie? - zapytałam się
- Do domu, do Londynu. A ty?
Popatrzył mi prosto w oczy, Boże, jakie one są cudownie niebieskie,
przez chwilę nastała taka magiczna chwila, ale jak zawsze ja ją zepsułam
odwracając wzrok.
- Ja też do Londynu - odpowiedziałam po chwili
Lot trwał 3 godziny, które spędziłam bardzo wesoło, ponieważ chłopcy
cały czas mnie rozśmieszali, a o dziwo większość zdań i słówek rozumiałam, z
czego się bardzo cieszę, gdyż nie jestem za dobra w językach obcych.
Głos Stewardessy rozbrzmiał w głośnikach, kiedy mówiła przez
mikrofon komunikat o tym, że zaraz będziemy lądować i abyśmy zapieli pasy.
Zamknęłam ze strachu oczy i nieświadomie złapałam Nialla za rękę. Od
razu cofnęłam rękę, pomimo, że przez to wydarzenie przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
Blondyn z uśmiechem na twarzy znowu patrzył mi prosto w oczy
- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy - pocałował mnie w policzek
co doprowadziło do tego, że się zarumieniłam..
Podoba się? J
śliczny blog ;3 fajnie piszesz, naprawdę podoba mi się xx ;)
OdpowiedzUsuńSuper! Zajebisty blog. tylko mam prośbe: możesz pisać dłuższe rozdziały? jeżeli możesz.
OdpowiedzUsuń